Panama: przemoc wobec migrantów na granicy z Kolumbią
07.05.2022
Przesmyk Darién to gęsto porośnięty dżunglą obszar, przez który tysiące migrantów i migrantek próbuje przedostać się z Kolumbii do Panamy. Droga jest niezwykle trudna ze względu na ukształtowanie terenu. Podczas przeprawy migranci doświadczają brutalnej przemocy, również seksualnej, ze strony grup przestępczych. O sytuacji na pograniczu opowiada Helmer Charris z Lekarzy bez Granic, apelując o zapewnienie migrantom bezpieczeństwa.
Kiedy przyjechałem do Panamy w grudniu 2021 roku sytuacja na panamsko-kolumbijskim pograniczu zdawała się poprawiać. Po rekordowym roku, liczba ludzi przedzierających się przez przesmyk Darién znacząco spadła. W naszym ośrodku zdrowia w Bajo Chiquito nie mieliśmy już pacjentów. Ich liczba zmniejszała się od listopada, dlatego zdecydowaliśmy się ograniczyć wielkość nasz zespół.
Ruch migrantów przeniósł się jednak na inną trasę, prowadzącą na północ, przez Canán Membrillo. Ta wydawała się bezpieczniejsza, nie otrzymywaliśmy informacji o przypadkach przemocy. Jest też o trzy dni krótsza i łatwiejsza do pokonania, ze względu na ukształtowanie terenu.
Nasze wysiłki skupiliśmy na działaniu ośrodków recepcyjnych – głównie w San Vincente, gdyż drugi ośrodek, w Lajas Blancas został zamknięty na czas renowacji. Do naszego ośrodka migranci docierają po tym, jak uda im się przedrzeć przez dżunglę. Zwykle spędzają w nim jakiś czas, żeby nabrać sił przed dalszą drogą w stronę Kostaryki.
Zauważyliśmy, że w porównaniu z rokiem 2021 zmieniła się struktura narodowościowa migrantów. Do tej pory największą grupę stanowili Haitańczycy, obecnie ponad połowę stanowią osoby z Wenezueli. Wiele z nich zatrzymało się wcześniej w Kolumbii lub Peru, a obecnie próbuje przedostać się dalej na północ. Ciągle sporą grupę stanowią rodziny, choć ich udział spada. Przyjmowaliśmy również rodziny z Afryki – z Kamerunu, Kongo i Senegalu.
Niestety, w lutym sytuacja zaczęła się zmieniać. Docierający do nas ludzie zaczęli nam opowiadać, że podczas długiego pobytu w dżungli doświadczali napaści i brutalnej przemocy seksualnej.
Ponieważ kobiety, której jej doświadczały, spędziły wiele dni w drodze z Canán Membrillo do San Vincent, nie byliśmy w stanie na czas zastosować profilaktyki jaką stosuje się w wypadku gwałtu, mającej zapobiegać infekcjom czy niechcianym ciążom. Takie środki trzeba stosować w ciągu 72 godzin od zdarzenia.
Od lutego byliśmy świadkami nasilania się przemocy. Kolejni przybywający do nas migranci zgłaszali nam, że zostali napadnięci, kobiety zaś – głównie Afrykanki i Haitanki – zgwałcone. Również kobiety pochodzące z Wenezueli zgłaszały, że były poddawane niezwykle brutalnemu, upokarzającemu traktowaniu, które zdawało się mieć charakter swego rodzaju zemsty. Wydarzenia te w oczywisty sposób wpływają na zdrowie fizyczne i psychiczne, powodując znaczne cierpienie tych osób.
Jako Lekarze bez Granic planujemy przeprowadzić rozpoznanie sytuacji w obszarach, na których dochodzi do przemocy, jednak nie dostaliśmy jeszcze stosownego zezwolenia od Ministerstwa Zdrowia na działanie w tym regionie. Szczególnie niepokoi nas sytuacja kobiet, które doświadczyły przemocy seksualnej. Do tej pory, od kwietnia 2021 do marca 2022, przyjęliśmy blisko 400 takich kobiet. Tylko w tym roku było ich 68. Przesmyk Darién jest obecnie bardziej niebezpieczny niż kiedykolwiek, a korzystająca z niego ludność pilnie potrzebuje ochrony.
Od naszych pacjentów dowiadujemy się również o nieuczciwych przewodnikach, którzy prowadzą migrantów okrężną drogą. Mimo że idą nową, teoretycznie bezpieczniejszą trasą przez Canán Membrillo, niektórych prowadzono przez niesławne Loma da la Muerte (Wzgórze Śmierci), znane z wyjątkowo trudnych warunków. Jako że przewodnicy prowadzą okrężną drogą, żądają więcej za swoje usługi. Ceny wzrosły z 300 do 900 dolarów amerykańskich za osobę.
Dziś zdecydowanie więcej migrantów i migrantek potrzebuje pomocy psychologicznej. Wśród 1500 konsultacji jakich średnio udzielamy miesięcznie, około 150 dotyczy zdrowia psychicznego. Przemoc, jakiej doświadczyli migrantki i migranci, wywołuje u nich ostry stres. Są też tacy, którzy w drodze stracili swoich bliskich na skutek wypadków, odwodnienia lub rozłąki podczas przeprawy.
Prócz historii o brutalności i przemocy seksualnej, od naszych pacjentów dowiadujemy się również o ludziach, którzy zginęli w drodze. Poznałem siedemnastolatka z Angoli, którego rodzina została rozdzielona podczas przeprawy. Część z jej członków dotarła już do granicy z Kostaryką. Ojciec dotarł do Canán Membrillo. Młodszy brat utonął przeprawiając się przez rzekę. Kolejny brat zmarł w drodze z głodu lub odwodnienia, bo wszystko, co mieli ze sobą, zostało ukradzione.
Takie historie poruszają nas dogłębnie, a też przypominają nam jak ważne jest to, co robimy. W imieniu tych ludzi dopominamy się o ochronę i stworzenie bezpiecznych przejść.