Przyjazd pierwszego pociągu medycznego Lekarzy bez Granic do Lwowa. Ukraina, 2022
© Zdjecie: MSF
Przyjazd pierwszego pociągu medycznego Lekarzy bez Granic do Lwowa. Ukraina, 2022

Ukraina: Macie pociąg medyczny? Mamy pacjentów

5.04.2022

1 kwietnia na terenie Ukrainy Lekarze bez Granic przeprowadzili pierwszy transport pacjentów pociągiem medycznym. 

Dziewięciu pacjentów w ciężkim, ale stabilnym stanie zostało przewiezionych ze szpitala w Zaporożu, na południowym wschodzie kraju, do jednego z głównych szpitali we Lwowie, gdzie trafiają pacjenci skierowani z innych placówek. Użyto do tego specjalnego pociągu składającego się z dwóch wagonów, który Lekarze bez Granic przygotowali razem z Kolejami Ukraińskimi. Pacjentom towarzyszyło dziewięciu pracowników Lekarzy bez Granic. Był to pierwszy tego typu transport. Zespół Lekarzy bez Granic pracuje nad przygotowaniem większego i bardziej zaawansowanego medycznie składu.

Pierwszy pociąg medyczny Lekarzy bez Granic przewiózł dziewięciu pacjentów. Ukraina, 2022
Pierwszy pociąg medyczny Lekarzy bez Granic przewiózł dziewięciu pacjentów. Ukraina, 2022, Zdjęcie: MSF

Dr Joanne Liu, doświadczona lekarka pediatra z zespołu medycznego Lekarzy bez Granic w Ukrainie opowiada o swoim udziale w transporcie, przeprowadzaniu oceny pacjentów i zapewnieniu ich stabilnego stanu podczas podróży:

– We wtorek 29 marca pojechaliśmy do Zaporoża i spotkaliśmy się z regionalnym dyrektorem ds. zdrowotnych. Poprosiliśmy go, żeby dawał znać, jeśli czegoś od nas potrzebuje. Odparł, że słyszał o pociągu do transportu medycznego i że bardzo go to interesuje. Powiedział, że ma pacjentów, którzy potrzebują przeniesienia do innej placówki. Odparliśmy: „OK, chodźmy zobaczyć waszych pacjentów”.

Większość z nich została ranna w Mariupolu lub w trakcie ucieczki z miasta. Jedno z dzieci miało duże, otwarte złamanie, na obu nogach założone drenaże. Jego stan był stabilny, ale jednak ciężki.

Oczywiście to ma sens, żeby odciążyć szpitale blisko linii frontu i umożliwić im zwiększenie liczby dostępnych łóżek. Ale musieliśmy upewnić się, że będziemy przewozić pacjentów do miejsca, gdzie otrzymają ten sam, jeśli nie wyższy poziom opieki. I chcieliśmy być pewni, że będzie to dla wszystkich bezpieczne.

Pytaliśmy też rodziców, czy chcą ewakuacji medycznej. Jedna z matek odpowiedziała, że tak, bo to jedyna szansa, aby jej dziecko zachowało nogi. To dziecko spojrzało na nas i powiedziało: “Chcę znowu chodzić”.

Dzień już się kończył i musieliśmy się zbierać, żeby móc przejść przez punkty kontrolne. Powiedzieliśmy, że nie możemy niczego obiecać i zobaczymy, co da się zrobić. Na miejscu było wielu stażystów i dyrektor szpitala, którzy nalegali: „Musicie ich stąd zabrać. Oni muszą przeżyć. To nasza nadzieja”.

Wnętrze pociągu medycznego, użytego przez Lekarzy bez Granic do transportu pacjentów. Ukraina, 2022
Wnętrze pociągu medycznego, użytego przez Lekarzy bez Granic do transportu pacjentów. Ukraina, 2022, zdjęcie: MSF

Następnego dnia wróciliśmy we trójkę i zbadaliśmy każdego pacjenta. Naszym najważniejszym zadaniem była ocena każdego przypadku – czy ta osoba wytrzyma 20-godzinny transport w wagonach, jakimi dysponowaliśmy, jeszcze bez wyposażenia na poziomie oddziału intensywnej terapii.

W czwartek wróciliśmy wcześnie rano, aby jeszcze raz sprawdzić wszystkich pacjentów przed transportem i mieć sto procent pewności, że ich stan jest stabilny.

Jednym z pacjentów było trzyletnie dziecko z ciężkimi obrażeniami brzucha. Naszym zdaniem jego stan nie był wystarczająco stabilny. W pewnym momencie matka powiedziała: „Moje dziecko umrze podczas transportu”. Jestem lekarką pediatrą od 30 lat i powiedziałam wszystkim, że kiedy matka tak mówi, nigdy się nie myli.

Razem z dyrekcją szpitala ocenialiśmy stan tego dziecka trzy razy. Kiedy wróciliśmy w czwartek rano, lekarze mieli właśnie zabrać je z powrotem na salę operacyjną i wszyscy doszliśmy do tego samego wniosku: jego stan nie był wystarczająco stabilny, aby je przetransportować. Ta decyzja wymagała czasu, ale podjęliśmy ją wszyscy razem.

W pamięci utkwiła mi szczególnie kobieta z raną twarzy, którą odniosła na skutek wybuchu, przez co straciła prawe oko. We wtorek poprosiliśmy ją, żeby przesłała nam zdjęcie. Chcieliśmy ocenić jej stan, a musieliśmy wyjść tego wieczora, aby zdążyć przed godziną policyjną. Zamiast zdjęcia z obrażeniami, przesłała nam swoje zdjęcie sprzed wybuchu. Kiedy następnego dnia wróciliśmy do szpitala, pierwsza rzecz, którą do nas powiedziała, to: „Chcę być znowu piękna. Dla mojego męża. Dla mojego dziecka”.

Historie tych kilku pacjentów to historie wielu tysięcy ludzi.

Kolejna niesamowita rzecz, to poświęcenie, jakie widziałam. Na przykład, kiedy w czwartek rano przenosiliśmy pacjentów do pociągu, lekarz z OIOM-u – nie stażyści, ale szef z oddziału intensywnej terapii – przyszedł, żeby osobiście przenieść chore dziecko. Poświęcił wiele uwagi chłopcu z ciężkimi obrażeniami nóg. To on wniósł nosze do pociągu i czekał tam, aby sprawdzić, czy pacjentowi nic nie jest. A kiedy wreszcie upewnił się, że wszystko jest w porządku, spojrzał na mnie i powiedział: „Myślę, że moje zadanie jest już zakończone. Przekazuję je tobie”.