Strefa Gazy: Co robimy, patrząc na tragedię
Draginjia Nadaždin, dyrektorka polskiego biura Lekarzy bez Granic, o pomocy w Strefie Gazy.
„Boimy się zapadającego zmroku”. To proste zdanie, wypowiedziane przez tłumaczkę Lekarzy bez Granic ze Strefy Gazy, przychodzi do mnie co wieczór.
Israa, bo tak ma na imię, schroniła się z rodziną, obecnie nie pracuje. Ale część pracowników i pracowniczek Lekarzy bez Granic w dalszym ciągu niesie pomoc medyczną w Strefie Gazy. Na tyle, na ile to możliwe.
W przepełnionych szpitalach. Przy przerwach w dostawie prądu.
Chirurgom, nadal przeprowadzającym zabiegi, brakuje środków znieczulających. Prawdę mówiąc, zaczyna brakować wszystkiego. Jeden lekarz powiedział, że do odkażania ran zaczęli używać octu spożywczego. Inny nocuje w sali operacyjnej, bo jego domu już nie ma.
Pracują mimo ataków.
„Jesteśmy tu zabijani, proszę, zróbcie coś”. To SMS z soboty (11.11) od naszego pielęgniarza, który schronił się w piwnicy szpitala Al-Shifa przed nieustannymi bombardowaniami.
Wizja pomagania
Ponad pięćdziesiąt lat temu, po rozczarowaniu reakcją świata na tragiczną klęskę głodu w Biafrze, grupa lekarzy i dziennikarzy skrzyknęła się i spisała w niecałych 10 zdaniach swoją wizję pomagania. Lekarze bez Granic mieli skutecznie odpowiadać na kryzysy humanitarne, kierując się wartościami neutralności, niezależności i bezstronności. To drogowskaz, tarcza ochronna i przypomnienie. Działamy, aby ratować zdrowie i życie ludzi.
„Lekarze bez Granic pomagają wszystkim bez względu na rasę, religię, wyznanie czy poglądy polityczne. (…) zobowiązują się do przestrzegania kodeksu etyki zawodowej oraz do zachowania niezależności od wszelkiej władzy politycznej, ekonomicznej i religijnej” – pisali nasi założyciele, jakby przewidując, że w przyszłości utrzymywanie niezależności i neutralności wcale nie stanie się łatwiejsze.
Tak rozumiemy neutralność
Brutalne zbrodnie Hamasu w Izraelu z 7 października wywołały szok. Zostały przez nas potępione. Wszystkie strony w konfliktach muszą powtrzymać się od atakowania i zabijania cywilów.
50 lat doświadczenia pokazuje nam, że nie opowiadając się po żadnej ze stron, nie możemy przemilczeć przemocy, do jakiej dochodzi w całej Strefie Gazy.
W każdym kryzysie naszą uwagę, umiejętności, zasoby kierujemy w stronę ludzi w potrzebie – niezależnie od strony konfliktu. Swoją pomoc w leczeniu rannych i poszkodowanych zaoferowaliśmy także Izraelowi. Tak rozumiemy neutralność.
Co robimy, patrząc na tragedię
Dostęp do informacji ze Strefy Gazy jest trudny. My możemy polegać na bezpośrednich relacjach z terenu naszych pracowników i pracowniczek, kolegów i koleżanek z Gazy. To część naszej misji – dawanie świadectwa, zabieranie głosu, gdy nasze zespoły są świadkami niesprawiedliwości, przemocy, cierpienia.
Wiemy, że sytuacja w Strefie Gazy jest katastrofalna. System opieki zdrowotnej przestaje funkcjonować. Z powodu nałożonej blokady brakuje podstawowych artykułów życia codziennego. Bez dostaw paliwa przestają działać generatory prądu, a prąd jest niezbędny choćby do pracy respiratorów i inkubatorów. Ludzie są narażeni na brutalną śmierć niezależnie od tego czy udadzą się na południe, czy zostaną w swoich domach. Ucieczka przed bombami to zadanie niemożliwe.
Nasz chirurg, który przeprowadził na szpitalnym korytarzu amputację stopy u dziewięciolatka, powiedział: przekażcie to światu. Czas najwyższy na pytanie o to, co robimy, patrząc na tragedię.
Musimy uniknąć dalszego rozlewu krwi
Nawet w najbardziej złożonej sytuacji niektóre rzeczy pozostają jasne. Wszyscy ludzie mają takie samo prawo do bezpieczeństwa, pomocy humanitarnej, opieki medycznej.
Obecnie kontakt ze szpitalem Al-Shifa w Gazie jest bardzo utrudniony. Dopiero po wielu nieudanych próbach, w poniedziałek rano (13.11) udało nam się nawiązać kontakt z pracownikiem, który jest tam uwięziony. Jego relacja jest wstrząsająca. W szpitalu nie ma prądu, wody, jedzenia. Snajper postrzelił kilka pacjentów. Karetka została zaatakowana w pobliżu budynku. Zespół medyczny zgodził się opuścić szpital tylko wtedy, gdy zostaną ewakuowani pacjenci.
Dlatego dzisiaj apelujemy: musimy uniknąć dalszego rozlewu krwi w Strefie Gazy. Placówki medyczne muszą być chronione. Ranni i chorzy muszą mieć dostęp do ratującej życie pomocy medycznej. Ludzie muszą mieć zapewniony bezpieczny dostęp do podstawowych artykułów, wody, żywności.
Do tego konieczne jest natychmiastowe i bezwarunkowe zawieszenie broni.
Tekst Draginji Nadaždin, dyrektorki Lekarzy bez Granic w Polsce został pierwotnie opublikowany na stronie internetowej Tygodnika Powszechnego.