
Strefa Gazy: opuszczamy to miejsce ze złamanymi duszami [ŚWIADECTWO]
Lina Batniji, edukatorka Lekarzy bez Granic, dzieli się swoją relacją z miasta Gaza po wydaniu przez siły izraelskie nakazu ewakuacji dla miliona osób.
Miasto Gaza stoi w obliczu katastrofy humanitarnej w związku z eskalacją najnowszej izraelskiej ofensywy wojskowej, która doprowadza ludność do skrajnej sytuacji i zagraża przetrwaniu temu, co pozostało z systemu opieki zdrowotnej. Nasze zespoły ostrzegają, że po prostu niemożliwe będzie zmuszenie miliona ludzi, w tym setek ciężko chorych pacjentów i noworodków, do opuszczenia miasta Gaza i przeniesienia się do przepełnionych i pozbawionych odpowiednich zasobów obszarów w centrum i na południu Strefy Gazy. Oznaczałoby to wyrok śmierci dla miliona Palestyńczyków.
Poniżej zamieszczamy relację naszej pracowniczki z miasta Gaza.
Lina Batniji, edukatorka, Lekarze bez Granic
Nazywam się Lina Batniji i nie wiem nawet od czego zacząć. Mamy pacjentki w tzw. czerwonych strefach, czyli na obszarach określonych jako skrajnie niebezpieczne. Niektóre mają zaplanowane cesarskie cięcie na dziś, jutro, koniec tygodnia albo koniec miesiąca. Jeśli którakolwiek z tych kobiet zostanie przesiedlona i zacznie rodzić, będzie potrzebować operacji. Brak dostępu do szpitala może kosztować je ich dziecko albo własne życie.
Te kobiety żyją w strachu. Wiedzą, że żadna karetka nie przyjedzie po nie do czerwonej strefy, aby mogły bezpiecznie urodzić. Nie mają możliwości dotarcia do szpitala, który nadal przeprowadza zabieg cesarskiego ciecia. Chociaż Bóg jeden wie jak długo szpital będzie działał.
Gdzie nasze człowieczeństwo?
Gdzie jest nasze człowieczeństwo, kiedy kobieta w czerwonej strefie zaczyna rodzić podczas nalotu czy ewakuacji? Jak niby ma dotrzeć do szpitala? Problemem jest nie tylko niebezpieczeństwo, ale też transport. Nie ma żadnej opcji, aby kobiety w czerwonej strefie przemieściły się do miejsca, gdzie mogą bezpiecznie urodzić.
A jeśli ktoś pyta, czemu nie opuściły tego miejsca wcześniej – bo nie stać ich nawet na jedzenie. W tej chwili w mieście Gaza są ludzie, którzy nie mają dostępu do jedzenia. Cierpimy z powodu systemowego głodzenia. Jedzenie, które dociera jest niezdrowe albo za drogie. 95 procent ludzi nie stać na nie. Ludzi nie stać nawet na sam transport.
Zmierzamy ku nieznanemu
Myślałam, że nasze cierpienie się skończyło, kiedy wróciliśmy do miasta Gaza w czasie zawieszenia broni. Pogodziliśmy się z wojną, z tym, że powróci. Ale być zmuszoną ponownie opuścić miasto Gaza? To coś w nas złamało. Zbieramy fragmenty naszego dawnego życia, to, co pozostało, licząc, że będziemy mieć gdzie pójść. Ale nawet ta nadzieja wyparowała. Teraz zmierzamy ku nieznanemu, ku pustce, z rzeczami, które ocaliliśmy z naszych zniszczonych domów. Opuszczamy to miejsce ze zniszczonymi ciałami i złamanymi duszami.
Kierujemy się ku przeszłości, której nie możemy zmienić, teraźniejszości, której nie rozumiemy i przyszłości, której nie ma. Idziemy na południe, gdzie nikt na nas nie czeka i nie ma dla nas miejsca. Czujemy się jak ciężar dla tego świata. I szczerze mówiąc, śmierć wydaje się prostsza niż ta droga poprzez przesiedlenia. Nie boimy się już jej. Codziennie trochę umieramy, a potem budzimy się następnego ranka, udając, że mamy siłę kontynuować.

Nie jestem w stanie pocieszyć dzieci
Nie jestem już nawet w stanie pocieszyć własnych dzieci. Nie mogę ich uspokoić. Trzymamy się złudzeń – może będzie porozumienie, może będzie zawieszenie broni, może będzie jakieś rozwiązanie. Ale wszystkie te negocjacje to kłamstwa, które mają nas wyczerpać, zmęczyć cywilów, aż nic z nas nie pozostanie.
Naszym jedynym życzeniem jest, abyśmy byli bezpieczni. Nawet nie w prawdziwych domach – naszym schronieniem są teraz schroniska dla zwierząt, ptasie kryjówki, cokolwiek możemy znaleźć. Pożegnaliśmy się już z myślą, że odzyskamy nasze domy. Po prostu pozwólcie nam zostać tu, gdzie jesteśmy. Ale oni mówią: idźcie do stref humanitarnych. Więc zapytam: gdzie są te strefy?
Kiedy do nich idziemy, nic nie znajdujemy. Nie ma tam miejsca ani zapewnionego bezpieczeństwa. Tylko przeludnienie, choroby i bród.
Gdzie, jako cywile, możemy pójść? Proszę o miejsce z łazienką. Czy to za dużo? Czy to mrzonka prosić o czystą wodę, łazienkę, cztery ściany, aby ochronić moje dzieci przed bombami, upałem, zimnem i chorobą?
Gdzie są standardy humanitarne? Bo jeśli żyję w namiocie, obok nieoczyszczonych ścieków, to w jaki sposób jest to strefa humanitarna? Czy to właśnie świat nazywa obecnie człowieczeństwem?

Nie wierzymy, że wrócimy
Mamy złamane serca. Chciałabym umieć zmieścić swój dom w walizce. Żeby mnie ktoś nauczył, jak składa się marzenia, wspomnienia, pakuje całe życie do walizki. Chciałabym wiedzieć, jak wszystko porzucić i traktować tylko jako wspomnienie. To przesiedlenie nie jest naszym pierwszym. Ale po raz pierwszy nie wierzymy, że wrócimy. Opuszczam miasto Gaza, wiedząc, że do niego nie wrócę.
Opuszczam miejsce, które kocham, niebo, które znam, powietrze, które zna mnie. Opuszczam to miejsce, jakbym swoją dusze zostawiła w mieście Gaza, a odchodziło tylko moje ciało.
To uczucie jest jak śmierć. Nie wiem, czym jest śmierć, ale to… to właśnie takie uczucie.