Ukraina: robimy to razem!
Od początku naszych działań w Ukrainie współpracujemy z ministerstwem zdrowia, lokalnymi władzami, lekarzami, instytucjami opieki zdrowotnej. Ukrainki i Ukraińcy stanowią około 80 proc. naszego personelu. Współpracujemy również z rzeszą organizacji, nieformalnych grup wolontariackich i ludzi, którzy na miejscu angażują się w pomaganie. Jesteśmy pod wrażeniem ich pracy i oddania. Poznajcie kilkoro z nich.
Pod koniec lutego, kiedy w Ukrainie wybuchła wojna, Dmitry Zakharov, właściciel restauracji BBQ i myjni samochodowej w Charkowie, zaczął przekształcać swój biznes w ośrodek pomocy humanitarnej.
– Kiedy usłyszałem pierwsze wybuchy, poszedłem do sklepu spożywczego kupić jedzenie dla mojej rodziny. Zacząłem zastanawiać się co mogę zrobić, żeby pomóc – mówi Zakharov. – Zobaczyłem długą kolejkę ludzi czekających, żeby kupić wodę pitną, ale było jej za mało.
Dmitry wiedział, co zrobić. W restauracji mieli zapas wody, więc zaczął rozdawać ją za darmo. Kiedy lokalna rzeźnia została uszkodzona podczas walk i musiała zostać zamknięta, wziął mięso i rozdał je ludziom, póki było nadal przydatne do spożycia. Wkrótce jego zaangażowanie humanitarne wzięło górę nad biznesem. Sale w restauracji opróżniono, aby zapewnić miejsce na bezpłatną opiekę medyczną dla każdego, kto jej potrzebuje. Obok, pod dużym znakiem reklamującym myjnię samochodową, wolontariusze codziennie rozdają darmowe obiady.
Kiedy zespoły Lekarzy bez Granic zaczęły prowadzić rozpoznanie potrzeb humanitarnych w Ukrainie i analizować, jak je zaspokoić, zauważyły niezwykłą rzecz. Ukraińskie sieci wolontariuszy, organizacje pozarządowe i grupy społeczeństwa obywatelskiego, bardzo szybko się zmobilizowały. Są prowadzone przez ludzi, którzy byli i nadal są bezpośrednio dotknięci wojną i dostarczają pomoc humanitarną ludziom, którzy jej potrzebują.
– Dlatego chcieliśmy wzmocnić to, co oni już zbudowali – tłumaczy Barbara Hessel, koordynatorka projektu Lekarzy bez Granic w Charkowie. Do tej pory to lokalne grupy zapewniły większość pomocy humanitarnej w Ukrainie.
Zakharov w dalszym ciągu reaguje na potrzeby, jakie zauważa w swojej społeczności. Obecnie – o ile dzielnica jest bezpieczna – lekarz i psycholog z zespołu Lekarzy bez Granic oferują swoje wsparcie przed wejściem do jego restauracji. Pielęgniarze-wolontariusze podają kroplówkę pacjentom z chorobą nowotworową w wydzielonym pokoju, inni wolontariusze gotują posiłki dla około 1200 osób w kuchni na zapleczu.
W projektach Lekarzy bez Granic w całym kraju współpracujemy z dziesiątkami lokalnych grup – od wolontariuszy, którzy dostarczają żywność do odległych wiosek, przez władze kolejowe, które zapewniają pociągi do ewakuacji medycznej, po kierowców-ochotników, którzy dostarczają leki do drzwi pacjentów. – To są odpowiedni ludzie do dostarczania pomocy swoim społecznościom. Byli tu i będą nadal po naszym odejściu, ale potrzebują wsparcia – mówi Hessel.
Docierając tam, gdzie pomoc nie dociera
Yana Biletskaya zaczęła organizować działania humanitarne ze znajomymi od początku wojny. Ich celem było dotarcie do tych, którzy zostali kompletnie odcięci od źródeł pomocy – mieszkańców małych wiosek wokół Charkowa. Duży magazyn wykorzystywany przez grupę Yany wypełniony jest darami od małych i dużych organizacji. Pudełka jedzenia w puszce wysłane przez małą szkołę w Anglii stoją obok ściany białych kartonów od jednej z największych międzynarodowych organizacji pozarządowych. Grupa pakuje dary do pociągów, które jadą na prowincję, gdzie w przybliżeniu 100 różnych lokalnych grup odbierze je i rozdystrybuuje wśród mieszkańców, w większości osób starszych.
– Zaczęliśmy od 50 osób – mówi Biletskaya. – Teraz jest nas 20. Ale jesteśmy o wiele bardziej wydajni niż byliśmy na początku. Przeszliśmy drogę od pracy w trybie 24 godzin na dobę, do kilku godzin dziennie, ale przy lepszej organizacji pracy. Naszym problemem jest teraz paliwo. Nasi wolontariusze mają problemy ze zdobyciem paliwa koniecznego do rozwożenia darów.
Lekarze bez Granic zapewnili ludziom w Charkowie i obwodzie tysiące paczek żywnościowych. Jedna taka paczka wystarczy trzyosobowej rodzinie na tydzień. Zapewnili także paczki sanitarne, z papierem toaletowym, pastą do zębów i innymi podstawowymi artykułami. Wszystko dzięki współpracy z grupami wolontariackimi, takimi jak ta zorganizowana przez Biletskayę.
Współpraca z podobnymi grupami pozwala dotrzeć do znacznie większej liczby ludzi. – Razem możemy zrobić o wiele więcej – mówi Barbara Hessel. – Te grupy są świetnie zorganizowane, potrafią dostarczyć 3000 posiłków w ciągu jednego dnia.
Wolontariackie centrum humanitarne współpracuje z ponad 50 grupami wolontariuszy w obwodzie charkowskim. Grupy są w kontakcie ze sobą i mogą powiedzieć Lekarzom bez Granic i innym organizacjom pozarządowym, gdzie są dodatkowe potrzeby.
Odnajdując cel życia w działaniu
Daria Samoilova z zespołu Lekarzy bez Granic jest odpowiedzialna za kontakt z wolontariuszami w Charkowie. Wojna zmieniła jej życie – podobnie jak wielu wolontariuszom, z którymi pracuje oraz jej ukraińskim kolegom z Lekarzy bez Granic. – Byłam prawnikiem. Miałam dobre życie, odwiedziłam 38 krajów – mówi. – [Kiedy zaczęła się wojna,] wiedziałam, że wszystko się zmienia i że moje życie może zostać zniszczone, że mogę umrzeć.
Siedem dni po wybuchu wojny wysadzono duży budynek przy domu jej matki. Daria wraz ze swoją rodziną spakowała się i wyjechała do innej części kraju. Ale straciła apetyt na podróże, chciała wrócić do domu. – Musiałam zacząć nowe życie – kwituje.
Najpierw rozpoczęła pracę z Lekarzami bez Granic jako tłumaczka. Po zaledwie kilku dniach poczuła się szczęśliwa. – Robiłam coś dobrego, a wszyscy, z którymi pracowałam, chcieli robić to samo, pomagać – mówi.
Nie zwalniając tempa
Wojna trwa, powodując coraz więcej śmierci, przesiedleń, zniszczeń psychologicznych i ekonomicznych. Lokalni wolontariusze i organizacje nie okazują jednak oznak spowolnienia. Zakharov, Biletskaya i inni mówią, że chcą robić więcej. Hessel mówi, że choć jest to inspirujące, rodzi też pytania. – Wielu ludzi nie ma już dochodów. Gdzie jest punkt krytyczny? Jak długo może to trwać? Wielu pracuje 24 godziny na dobę, co jest wyczerpujące emocjonalnie.
Aby pomóc rozwiązać ten problem Lekarze bez Granic w Charkowie rozpoczęli wspieranie wolontariuszy i liderów społeczności poprzez pomoc w radzenie sobie ze stresem. – Zasługują na uznanie za pracę, którą wykonują – mówi Camilo Garcia, odpowiedzialny w Lekarzach bez Granic za działania w zakresie zdrowia psychicznego. – Chcemy zapewnić im ciągłe wsparcie, aby mogli nadal pomagać ludziom w potrzebie.