Dzieci ze Strefy Gazy: długa droga do zdrowia
Zdjęcia: Moises Saman
W specjalistycznym szpitalu chirurgii rekonstrukcyjnej Lekarzy bez Granic w Ammanie, w Jordanii, nasze zespoły leczą część z niewielkiej liczby dzieci ze Strefy Gazy, którym udało się uzyskać zgodę na ewakuację medyczną. Pomagamy im w powolnym powrocie do zdrowia. To jednak kropla w morzu potrzeb w obliczu dramatycznej sytuacji w Strefie Gazy.
Potrzebujemy Twojej pomocy, aby kontynuować działania w Strefie Gazy i regionie.
Wpłać darowiznę na pomoc w Strefie Gazy i regionie
"*" oznacza pola wymagane
Ewakuacje medyczne ze Strefy Gazy
Zgodnie z danymi WHO w ciągu niemal 12 miesięcy od rozpoczęcia wojny w październiku 2023 roku w Strefie Gazy 41 000 osób zostało zabitych, a 95 000 zostało rannych, z czego co najmniej 12 000* wymaga ewakuacji medycznej. [*dane z 17 sierpnia 2024 roku. W pierwotnej wersji tekstu przytaczaliśmy liczbę z wcześniejszego okresu.]
– Wiemy z doświadczeń nabytych w szpitalu chirurgii rekonstrukcyjnej w Ammanie, gdzie leczymy ludzi z obrażeniami wojennymi w regionie od niemal 20 lat, że około 4 procent osób rannych w wyniku działań wojennych będzie potrzebowało operacji rekonstrukcyjnych – mówi Moeen Mahmood Shaief, szef misji Lekarzy bez Granic w Jordanii.
– W przypadku Gazy od 7 października mowa o niemal 100 000 rannych osobach, zatem chodziłoby o ok. 4000 osób, które będą wymagały operacji rekonstrukcyjnej i kompleksowej rehabilitacji – tłumaczy Shaief.
Jednak proces skierowania rannego pacjenta na leczenie do placówki zagranicznej jest bardzo długi i skomplikowany. Kryteria, jakimi kierują się władze Izraela w akceptowaniu wniosków, są niejasne. Pacjenci często muszą miesiącami czekać na odpowiedź. Niemal 60 procent podań o medyczną ewakuację z Gazy jest odrzucanych (dane: WHO). Obejmuje to też wnioski o ewakuację rannych dzieci i ich opiekunów.
Wczołgałem się na chodnik, nikogo przy mnie nie było. Zaczęli wystrzeliwać pociski wokół mnie. To znaczy, zobaczyli dziecko i wystrzelili we mnie pocisk, który był mniej więcej mojego rozmiaru.
Abdulrahman, 15 lat
– Na osiem wniosków o ewakuację medyczną w sierpniu tylko trzy wnioski z opiekunami zostały zaakceptowane przez władze Izraela – mówi dr Hani Isleem, koordynator projektu Lekarzy bez Granic ds. ewakuacji medycznych ze Strefy Gazy.
– Będziemy ponownie aplikować w sprawie kolejnej tury pacjentów, ale to na 100 procent pewne, że tylko część pacjentów otrzyma zgodę na ewakuację. Może są podejrzliwi wobec dorosłych, którzy mieliby opuścić Gazę, ale nawet te podejrzenia nie są w stanie wyjaśnić odmowy ewakuacji dzieci – dodaje Isleem.
Lekarze bez Granic wzywają władze Izraela do zapewnienia medycznych ewakuacji Palestyńczykom, w tym także ich opiekunom, którzy pilnie potrzebują specjalistycznej opieki medycznej, oraz aby umożliwić innym państwom przyjmowanie chorych i przeprowadzanie leczenia poza Strefą Gazy, zapewniając wszystkim pacjentom i ich opiekunom bezpieczny, dobrowolny i godny powrót do Gazy.
Karam: bałem się, że nie żyję
Wpadające do sterylnego pokoju szpitalnego promienie słońca rzucają ciepłe światło na twarz 17-letniego Karama, wyraźnie podkreślając kontury białych blizn na lewym policzku nastolatka. Podnosząc się na łóżku szpitalnym, młody Palestyńczyk mocuje do swojego lewego ramienia długi kawałek plastiku w kolorze skóry.
– Słyszałem, że kiedy umierasz, wciąż słyszysz głosy tych, którzy cię grzebią. Że słyszysz ich modlitwy i kroki, gdy opuszczają twoje miejsce ostatecznego spoczynku – mówi Karam.
– W karetce czułem, jak przejeżdżaliśmy przez progi zwalniające, ale nie mogłem otworzyć oczu. Wciąż słyszałem głosy, więc bałem się. Bałem się, że może tak naprawdę już nie żyję – opowiada.
14 lutego 2024 roku w izraelskim ataku powietrznym dom Karama został całkowicie zrównany z ziemią. Atak zabił jego całą rodzinę oprócz 7-letniej siostry, Ghiny, i ojca, Ziyada. Karam został ciężko ranny, miał poparzenia na całej twarzy i ciele.
Tego dnia szpital Al-Aqsa był przeciążony ogromną liczbą rannych po zbombardowaniu przez siły izraelskie obozu an-Nusajrat (ang. Nuseirat) w centralnej części Strefy Gazy. Kiedy Karam został przywieziony do placówki, personel w izbie przyjęć próbował go reanimować, ale bez skutku.
Godzinę później wujek Karama, który pracował w szpitalu Al-Aqsa jako pielęgniarz, zorientował się, że jego bratanek wciąż oddycha. Chłopak został natychmiast przetransportowany na salę operacyjną. Personel Lekarzy bez Granic przeprowadził resuscytację i natychmiastową operację, ratując jego życie.
W karetce czułem, jak przejeżdżaliśmy przez progi zwalniające, ale nie mogłem otworzyć oczu. Wciąż słyszałem głosy, więc bałem się. Bałem się, że może tak naprawdę już nie żyję.
Karam, 17 lat
Ziyad, ojciec Karama na codzień pracuje jako psycholog w UNRWA (Agencji Narodów Zjednoczonych do spraw Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie). Udzielał pomocy w tymczasowym schronisku, gdy jego dom w an-Nusajrat został zbombardowany.
– Kiedy dowiedziałem się o ataku, od razu ruszyłem do Al-Aqsy. Jeden z sąsiadów powiedział, że to tam zabrano Ghinę i Karama – mówi Ziyad. – Na podłodze ostrego dyżuru wszędzie leżały ciała. Znalazłem Ghinę, miała poparzenia pierwszego stopnia na twarzy, ramionach i na plecach.
Siła bomby zrzuconej na dom Ziyada była tak wielka, że pozostałości budynku zostały wessane w ziemię. Bomba zabiła 13 członków jego rodziny, w tym żonę, najmłodszego syna Mohammeda i najstarszego syna Tareqa. Ten ostatni utknął w Strefie Gazy podczas odwiedzin bliskich w przerwie na uniwersytecie w Rosji, gdzie studiował stomatologię.
– Nie poznałem Karama, gdy wnieśli go na ostry dyżur. Nie rozpoznałem własnego syna – tłumaczy Ziyad. – Nie można było rozpoznać w nim człowieka. Nie miał żadnych ubrań, jego ciało było całkowicie czarne, oczy zamknięte.
Po ustabilizowaniu stanu Karama, Lekarze bez Granic i personel Ministerstwa Zdrowia w szpitalu Al-Aqsa przeprowadzili sześć operacji plastycznych na ciężko poparzonym ciele Karama. Chłopak był w śpiączki przez siedem dni.
Karam został ewakuowany do pływającego szpitala Emirati w Al-Arisz w Egipcie, a następnie do szpitala Lekarzy bez Granic w Ammanie. To tutaj chłopak zostaje poddany kompleksowej rehabilitacji, razem ze swoją siostrą i innymi pacjentami, których ewakuowano medycznie z Gazy.
Deema: trudno myśleć o przyszłości, kiedy trwa wojna
Pod gruzami było całkowicie czarno. Nie mogłam otworzyć oczu, ledwo oddychałam. Nie słyszałam nikogo ani niczego, nie mogłam mówić, pył i kamienie zakrywały mi twarz. Byłam pewna, że umrę.
Deema, 11 lat
10 października 2023 roku 11-letnia Deema i jej rodzina przebywali w swoim domu w Gazie, gdy dom ich sąsiadów został trafiony w nalocie. Deema była na czwartym piętrze, trzymała w ramionach małego bratanka. Budynek, w którym przebywali, zawalił się, a Deema, z dzieckiem na ręku, spadła na ziemię z wysokości czterech pięter.
– Pod gruzami było całkowicie czarno – mówi Deema. – Nie mogłam otworzyć oczu, ledwo oddychałam. Nie słyszałam nikogo ani niczego, nie mogłam mówić, pył i kamienie zakrywały mi twarz. Byłam pewna, że umrę.
– Udało mi się ruszyć ręką pod gruzem i pociągnąć za kabel, aby dać sygnał ludziom na zewnątrz, że żyję. Pamiętam głosy, poczułam powietrze na nodze i chwilę później ludzie wyciągali mnie spod gruzu i zanieśli do karetki. Do tego dnia nie udało się odnaleźć mojego małego bratanka – opowiada Deema.
W nalocie zginęło 75 osób, w tym 14-letni brat Deemy, Hamza. Jej młodszy brat, Hazem, grał w piłkę na podwórku i także został ciężko raniony, kiedy zawalił się ich dom. Gdy opadł kurz i ekipy ratunkowe przybyły na miejsce, Deema i Hazem zostali szybko przetransportowani do szpitala Al-Shifa, gdzie zapewniono im natychmiastową pomoc medyczną.
Z powodu nieustannych bombardowań miasta Gaza, Deema, Hazem oraz ich matka, Eman, zostali w szpitalu Al-Shifa sześć miesięcy. Tam mogli spać, jeść i przebywać pod stałą opieką lekarzy razem z tysiącami innych Palestyńczyków, którzy schronili się w szpitalu.
18 marca 2024 roku siły Izraela otoczyły szpital, zmuszając tysiące przebywających w nim osób do ucieczki. W chaosie ewakuacji Deema została odseparowana od matki i brata, którzy musieli przenieść się na południe. Dziewczynce udało się w tym czasie odnaleźć ojca, z którym schroniła się w szkole Asma w Gazie. Spędzili tam 45 dni.
– Siedzieliśmy w klasie z około 50 rodzinami – tłumaczy Deema. – Brakowało nam jedzenia i wody, nie było prądu i gazu, więc musieliśmy rozpalać ogniska. Miałam złamane ramię, prawie nie mogłam nim ruszać i ledwo dawałam radę chodzić.
Deema
Abdulrahman
Karam
Na początku maja Deemie udało się w końcu dotrzeć na południe Strefy Gazy. W Rafah odnalazła mamę i Hazema. Tydzień później zostali ewakuowani medycznie do Egiptu, a następnie do szpitala Lekarzy bez Granic w Ammanie. Tu rodzeństwo poddawane jest zabiegom rekonstrukcji chirurgicznej, fizjoterapii oraz otrzymują wsparcie psychologiczne.
W wyniku ataku Deema miała złamaną prawą kość udową i rękę oraz ranę otwartą na czole. W szpitalu w Ammanie zespół fizjoterapeutów codziennie pracuje z dziewczyną nad stymulowaniem gojenia się złamanej kości przed usunięciem zewnętrznego stabilizatora z nogi. Deema ma nadzieję na odzyskanie z czasem pełnej sprawności.
– Kiedy dotarłam do Jordanii, nie byłam w stanie ruszać stopą ani ramieniem, ale dzięki operacji i fizjoterapii znów mogę używać ręki i nogi – mówi Deema. – Mimo to trudno jest mi myśleć o przyszłości, dopóki trwa wojna w Gazie – kończy.
Nocne koszmary, flashbacki, bezsenność
To nie jest zwyczajna trauma. To kolosalna, pełna okrucieństw katastrofa, więc psychologiczne ich umysły nie są w stanie znieść takiej ilości stresu.
dr Ahmad Mahmoud Al Salem
Zespół ds. zdrowia psychicznego Lekarzy bez Granic, który pracuje z pacjentami i pacjentkami w szpitaluw Ammanie zauważył, że jeszcze przed tą wojną Palestyńczycy chorowali na depresję i odczuwali silną frustrację. Uczucie często wynikało z bezrobocia, ubóstwa i wysokiego wskaźnika uzależnień, jak i z niepełnosprawności i amputacji spowodowanych wcześniejszymi wojnami. Jednak Od 7 października zdrowie psychiczne Palestyńczyków w Gazie uległo dramatycznemu pogorszeniu.
– Liczni pacjenci, którzy docierają do szpitala w Ammanie z Gazy, doświadczają nie tylko zespołu stresu pourazowego (PTSD), ale także ostrych zaburzeń stresowych (ASD) – opowiada dr Ahmad Mahmoud Al Salem, psychiatra Lekarzy bez Granic w szpitalu w Ammanie. – Oznacza to, że pacjenci często mają w nocy koszmary i flashbacki, cierpiąc jednocześnie na bezsenność, obniżenie nastroju i całkowite unikanie całego wspomnienia.
Wielu Palestyńczyków w Gazie było świadkami kompletnego zniszczenia domów i śmierci członków ich rodzin, doznając przy tym obrażeń, które zostaną z nimi na całe życie. Co więcej, wciąż doświadczają straty kolejnych osób z rodziny i przyjaciół.
– To nie jest zwyczajna trauma – mówi dr Al Salem. – To kolosalna, pełna okrucieństw katastrofa, więc psychologiczne ich umysły nie są w stanie znieść takiej ilości stresu –mówi.
Zespół Lekarzy bez Granic w szpitalu w Ammanie zapewnia pacjentom z ostrymi zaburzeniami stresowymi kompleksową opiekę terapeutyczną. Dzieci mogą korzystać z indywidualnego wsparcia psychologicznego i z aktywności edukacyjnych i terapii zajęciowej, które pomogą im się wzmocnić. Cięższe przypadki kierowane są do dr Al Salema pod opiekę psychiatryczną i farmakologiczną.
Zdaniem dr Al Salema nastolatki są szczególnie podatne na ostre zaburzenia stresowe i ciężkie obrażenia.
– Osoby w wieku nastoletnim cierpią szczególnie, ponieważ dopiero zaczynają kształtować się ich osobowość i tożsamość – tłumaczy. – Dopiero zaczynają rozumieć swoje miejsce w świecie i zadają sobie pytania: czy będę kiedyś efektywny, czy będę atrakcyjna, czy będę w stanie zarabiać na siebie? – mówi.
Według dr Al Salema nastoletni pacjenci, po bardzo ciężkich obrażeniach, które zostaną z nimi na resztę życia, będą wymagali długoterminowej psychoterapii. Nie tylko w celu radzenia sobie z bolesnymi wspomnieniami i traumą – będą potrzebowali także pomocy w odbudowaniu poczucia własnej wartości i wsparcia w tym, jak nauczyć się żyć z niepełnosprawnościami.
– Te dzieci potrzebują pomocy w odbudowaniu poczucia własnej wartości – mówi dr Al Salem. – Próbujemy pracować z nimi tak, aby wzmocniły się mentalnie poprzez terapię zajęciową i zrozumiały, że mogą rozwijać się i wrócić do życia. Ale wymaga to przede wszystkim czasu – dodaje.
Krok po kroku
Dla młodych pacjentów i pacjentek palestyńskich w szpitalu w Ammanie przyszłość pozostaje mroczna i niejasna. W Gazie wciąż nigdzie nie jest bezpiecznie. Chociaż w pewnym momencie mogą być w stanie wrócić do Gazy, ich perspektywy na przyszłość wyglądają dramatycznie. Wszyscy stracili członków rodziny, domy, szkoły.
Deema chce wrócić do szkoły i zobaczyć swoją rodzinę, ale dopiero wtedy, gdy wojna zakończy się i Gaza zostanie odbudowana.
– Chciałabym wrócić do szkoły i skończyć naukę, potem mogłabym zostać inżynierką – zwierza się Deema. – Marzę, żeby Gaza mogła wrócić do tego, czym kiedyś była. Nie chcemy być wygnani ani przesiedleni, chcemy po prostu wrócić do naszego życia przed wojną.
Karam, pięć miesięcy po katastrofalnym ataku na jego dom, znów może chodzić, ruszać lewą ręką, a jego lewe oko powoli się otwiera. To niemal cud, biorąc pod uwagę, że pierwotnie został uznany za zmarłego przez personel szpitala Al-Aqsa.
Dziś Karam uśmiecha się, gdy odkłada kule podczas fizjoterapii i chwyta za drążki stabilizujące, aby móc wykonać kilka kroków. Przed wojną marzył o karierze dentysty i pójściu w ślady starszego brata, Tareqa. Odkąd doznał obrażeń, nie wie, czy mu się to uda.
– Staram się żyć krok po kroku – mówi Karam. – Jeśli wojna się skończy, jak Bóg da, wrócimy do Gazy. To mój kraj, tam spędziłem całe życie. Tam są moi przyjaciele. Ale teraz jestem tu i chcę wrócić do zdrowia, koncentrując się na obecnej chwili.