Usłyszałam pierwsze strzały w Chartumie [ŚWIADECTWO]
Camille Marquis, pracowniczka Lekarzy bez Granic, dzieli się relacją ze schronu w stolicy Sudanu.
Chartum, Sudan, 20 kwietnia 2023
Kiedy usłyszałam pierwsze strzały, była sobota, godzina 8.30, jadłam śniadanie. Zaczynał się, tak myślałam, mój ostatni dzień w Chartumie. Mój bagaż był gotowy, lodówka i szafki puste, przede mną było kilka godzin czekania, droga na lotnisko i lot do domu po roku spędzonym w Sudanie.
Szybko zeszliśmy do schronu w piwnicy naszego domu gościnnego. Dzień spędziłam siedząc na podłodze, razem z 10 kolegami i koleżankami z pracy, podskakując na dźwięk ciężkiego ostrzału, nisko latających samolotów wojskowych i następujących po nich odgłosów ataków lotniczych. Dźwięki niosły się echem po pomieszczeniu, trzęsły się ściany i małe okna. Po ciszy, nigdy nie trwającej zbyt długo, następował wybuch.
Tej pierwszej nocy, spałam na podłodze wraz z kolegami, zamiast być na lotnisku i wracać do domu. Myślałam o ludziach uwięzionych na lotnisku przez toczące się walki. Mogłam być jedną z nich. Niektórzy byli ranni i nie mogli opuścić lotniska, aby otrzymać pomoc medyczną. Myślałam też o wszystkich sudańskich współpracownikach i o ludziach w Chartumie – oni, w przeciwieństwie do mnie, nie mieli możliwości spania w schronie z zapasem wody i jedzenia.
To już szósty dzień walk toczących się na ulicach gęsto zaludnionego Chartumu, mieszczącego jakieś 10 milionów mieszkańców. Ludziom kończy się woda, jedzenie, paliwo, ryzykują, aby zdobyć zapasy ze sklepów, w których już zaczyna brakować towarów.
Słysząc dochodzące z zewnątrz odgłosy zniszczenia, czytając o śmierciach, o rannych i chorych, którzy nie mogą dostać się do szpitala czy przychodni, nawet w stolicy – Chartumie, odczuwam smutek. Smutek z powodu Sudanu i jego ludzi, uwięzionych przez walki między siłami zbrojnymi ich własnego kraju.
Ludzie mają trudności ze zdobyciem jedzenia, wody, leków, z otrzymaniem opieki medycznej… a to zaledwie pierwsze dni. Konsekwencje tych starć w kraju z ogromnymi potrzebami humanitarnymi będą tragiczne.
Przez rok monitorowałam potrzeby humanitarne w Sudanie. Dokumentowałam wpływ braku odpowiedzi na te potrzeby na zdrowie i odżywianie ludzi, w szczególności dzieci. Opublikowaliśmy właśnie notę informacyjną, aby zwrócić uwagę na alarmujące, głębokie potrzeby ludzi w Darfurze Zachodnim. Wezwaliśmy w niej podmioty humanitarne i sponsorów do zwiększenia pomocy i wsparcia upadającego systemu opieki medycznej w Sudanie.
Wśród moich współpracowników, ukrywających się w piwnicy w Chartumie, są pielęgniarka oraz instruktorka pielęgniarstwa.
Miały lecieć do Al-Dżunajny w Darfurze Zachodnim, aby pracować we wspieranym przez Lekarzy bez Granic szpitalu i leczyć ciężko niedożywione, chore dzieci. Psycholog, zwykle pracujący w tym szpitalu, także utknął w Chartumie. Z powodu konfliktu być może nie będą w bliskiej przyszłości w stanie tam wrócić. Nie będą w stanie wykonywać pracy humanitarnej, która ratuje życie.
Zespoły w Darfurze Zachodnim zgłaszają wyjątkowo niskie liczby pacjentów na oddziałach. To prawdopodobnie znak, że ludzie boją się wychodzić z domów i iść do szpitala w tak niestabilnych warunkach. W ubiegłym roku, szczyt kryzysu niedożywienia zaczął się w maju, tylko 10 dni od teraz.
Jeśli personel humanitarny i medyczny nie będzie mógł pracować – zapewniając opiekę medyczną i wsparcie żywnościowe – a pacjenci nie będą w stanie otrzymać opieki czy dotrzeć do szpitala bez strachu, milionom dzieci i osobom narażonym na skutki kryzysów w Sudanie grożą poważne konsekwencje zdrowotne.
Jeszcze przed wybuchem przemocy uznawano, że jednej trzeciej mieszkańców Sudanu grozi brak bezpieczeństwa żywnościowego. Teraz możemy spodziewać się jedynie pogorszenia sytuacji.
Lekarze bez Granic w Sudanie
Lekarze bez Granic nadal zapewniają opiekę medyczną w Sudanie tam, gdzie jest to możliwe, jednak wielu członków personelu nie może się obecnie przemieszczać z powodu intensywnych walk w stolicy, Chartumie oraz w całym kraju. Bezpieczeństwo naszego personelu i pacjentów jest naszym najwyższym priorytetem, dlatego wspieramy członków personelu w zależności od ich specyficznych okoliczności. Wzywamy wszystkie strony konfliktu do zagwarantowania bezpieczeństwa personelowi medycznemu, pacjentom i placówkom ochrony zdrowia, a także do umożliwienia bezpiecznego przejazdu karetek, pracowników ochrony zdrowia i organizacji humanitarnych oraz osób poszukujących opieki zdrowotnej.